Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dawna restauracja „Centralna” i mieszkanie Bolesława Leśmiana w Zamościu. Te miejsca nadal mają poetycką aurę

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
„W porze obiadowej pełno tu było osób przyjezdnych z okolicy. Miejscowi przychodzili czasem dla towarzystwa i tylko nieliczni stale się stołowali” – pisał o zamojskiej restauracji „Centralnej” w swoich przedwojennych dziennikach Zygmunt Klukowski, lekarz i regionalista ze Szczebrzeszyna. „Wieczorem natomiast, przy muzyce zawsze tu można było spotkać sędziów, adwokatów, urzędników, oficerów, niektórych nauczycieli, zapóźnionych okolicznych ziemian itd.”. Bywał tam także Bolesław Leśmian, znakomity poeta.

Pod koniec XIX wieku większość prywatnych placów przy dzisiejszej ulicy Żeromskiego nabył ławnik miejski, Józef Czernicki. Postawił tam magazyn narzędzi rolniczych. Potem nieruchomość nabyło Zamojskie Towarzystwo Oszczędnościowo-Pożyczkowe, które podjęło decyzję o budowie tzw. domu dochodowego. Prace budowlane podjęła się wykonać firma „Architekt” z Lublina.

Przez 13 miesięcy powstała okazała kamienica oraz połączona z nią dwupiętrowa oficyna (w części wschodniej). Budowlę oddano do użytku 1 lipca 1911 r. Kamienicę uznano za „najpiękniejszą w dzielnicy”. Zachwyt budziła jej secesyjna elewacja oraz okna w różnych kształtach.

Budynek nazwano Domem Centralnym, bo mieściły się w nim ważne instytucje: Ziemiańskie Towarzystwo Wzajemnego Kredytu, Polska Kasa Bezprocentowa, Księgarnia Polska sklepy galanteryjne oraz m.in. sala widowiskowa „Oaza” (był tam „aparat kinematograficzny”).

Upijesz się? Nikt cię nie nadepnie

Tam powstała także w 1912 r. legendarna restauracja „Centralna”. Przez dziesiątki lat uważano ją za najlepszą w mieście. Początkowo prowadziła ten lokal niejaka ciocia Wojnarowska. Po I wojnie światowej lokal przejęła zamojska Spółka Gastronomiczna, a następnie Jan Stanisławek, właściciel pobliskiej cukierni. Restauracja słynęła ze znakomitej kuchni. Także dlatego stałymi bywalcami „Centralnej” (działała do 1994 r.) byli m.in. dziedzice dużych majątków: Adam Nowakowski, Adam Lipczyński czy Adam Sajkiewicz (podobno wjechał kiedyś do restauracji na koniu).

W „Centalnej” przesiadywał też pisarz Juliusz Kaden-Bandrowski, piosenkarz Mieczysław Fogg, krytyk literacki i teatralny Tadeusz Boy-Żaleński (w 1925 r. wygłosił tam odczyt pt. „Jak zostać literatem”) oraz aktor Tadeusz Fijewski. Swój stolik w Centralce miał także Stanisław Namysłowski, skrzypek oraz m.in. dyrygent.

Jednak najsłynniejszym bywalcem „Centralki” był Bolesław Leśmian. Dzisiaj jest on uważany za jednego z najwybitniejszych, polskich poetów. W restauracji „Centralnej” przyjmował swoich gości. Jednym z nich był Wacław Gralewski, który odwiedził Leśmiana w towarzystwie poety Józefa Czechowicza.

To spotkanie zostało zapamiętane. Panowie zamówili potrawkę z raków, łososia z sosem palermitajne oraz kotlety po zamojsku. To wszystko zakropili kilkoma butelkami koniaku. Wieczór był jednak długi, więc... panowie znowu zgłodnieli. Tym razem podano im młode kaczki z rożna oraz wino „Lafite”. Pito też kawę oraz zjedzono deser: krem pomarańczowy. Aby to wszystko dobrze się w żołądkach ułożyło, panowie zamówili kolejną butelkę koniaku. To poprawiło im humory, ale potem jakoś... osłabiło.

Dlatego Czechowicz zasnął. W jego ślady poszedł Leśmian (spał oparty o stół). Tylko Gralewski zachował się inaczej, bo... spadł z krzesła. Jednak kontaktu ze światem nie stracił. Mocno skonsternowany uiścił „nisko kłaniającemu się kelnerowi” rachunek. Był chyba z tego wieczoru zadowolony. W swoich zapiskach stwierdził, że jedzenie i trunki były w „Centralnej” na poziomie europejskim, za to ceny o połowę niższe niż w Warszawie.

Leśmian nie musiał się martwić o powrót do domu. Na ulicach ówczesnego Zamościa podchmielonym mężczyznom niewiele mogło grozić... „W tym Zamościu w biały dzień możesz położyć się na rynku, możesz spać, nikt nie nadejdzie, nikt nie nadepnie... Jedyni przechodnie to łaciata krowa i dwie kozy spacerujące wzdłuż rynsztoku” – pisał Leśmian o zamojskim ruchu miejskim.

Poeta w zamojskiej dorożce

Poeta miał okazję dobrze poznać miejscowe obyczaje. Przebywał w Zamościu od 1922 r. do 1935 r. (przeniósł się tam z Hrubieszowa). Pracował jako notariusz przy Sądzie Okręgowym. Słynął z drobnej postury. Miał około 155 cm wzrostu (złośliwi mówili o nim, że wygląda jak „zasuszony ptaszek”). Mieszkańcy Zamościa dziwili się, że do pracy zawsze jeździł dorożką. Co w tym niezwykłego? Zamojski sąd oddalony był od Domu Centralnego zaledwie... o kilkaset metrów. Po Zamościu krążyły dowcipy na temat poety. „Pod sąd przyjeżdża pusta dorożka i wysiada z niej Leśmian" – głosił jeden z nich.

Poeta był synem Emmy i Izaaka Lesmanów, którzy wywodzili się ze spolszczonej inteligencji żydowskiej. W 1887 r. Izaak ochrzcił się i przyjął wyznanie rzymskokatolickie (w tym roku urodził się też poeta). Gdy Bolesław Lesman w 1895 r. zadebiutował w piśmie „Wędrowiec” swój wiersz podpisał nazwiskiem. Jednak od 1897 r. utwory sygnował... bardziej poetycko. Pojawiło się wówczas nazwisko Leśmian, które – tak naprawdę – jest pseudonimem literackim, wymyślonym prawdopodobnie przez Antoniego Langego, krewnego poety.

W Zamościu żył wraz z rodziną w Domu Centralnym, w pięciopokojowym, obszernym i „widnym” mieszkaniu. Znajdowało się ono na pierwszym piętrze, od strony południowej. Na ścianach można tam było oglądać obrazy Zofii, żony poety (uwieczniła na nich zamojskie dzieci oraz m.in. zwierzęta). Na balkonie, parapetach okien oraz w całym mieszkaniu stało mnóstwo kwiatów oraz klatek z ptakami, które Leśmian uwielbiał. Były to kolibry, czyżyki mi m.in. gile.

W takim otoczeniu poeta napisał dwa zbiory swoich wierszy: „Napój cienisty” oraz „Dziejbę leśną”. Swoje obowiązki w pracy jednak zaniedbywał. Jego niechęć do biurowych papierzysk wywołała katastrofę. Zastępca Leśmiana przywłaszczył sobie z kasy notarialnej ponad 38 tys. zł. Tylko pomoc przyjaciół uratowała poetę od procesu, wyroku i zupełnej ruiny. W 1935 r. Leśmianowie przeprowadzili się do Warszawy (Leśmian zmarł tam 5 listopada 1937 r.). Większość sprzętów zabrali ze sobą.

Aura

W ich dawnym mieszkaniu pozostały po nich tylko drzwi, klamki, parapety, zasuwy, okazała balustrada balkonu, o którą kiedyś opierał się Leśmian czy charakterystyczne ozdoby nad drzwiami wejściowymi (przypominają makówki). Co najważniejsze – pozostała też niezwykła, poetycka aura tego miejsca. Miłośnicy Leśmian uważają, że to i tak bardzo dużo.

Nadal można oglądać zamojski Dom Centralny. To jedna z najbardziej okazałych budowli na zamojskim Starym Mieście. Na jej ścianach zobaczymy m.in. dwie tablice poświęcone autorowi „Dziejby Leśnej”.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bilgoraj.naszemiasto.pl Nasze Miasto