Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamch: Zabił córki, bo chciał je zabrać ze sobą. Prokuratura umorzyła śledztwo

Joanna Nowicka
Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju zakończyła śledztwo w sprawie zabójstwa dziewczynek z Zamchu i samobójstwa Adama K. Śledczy wykluczyli udział osób trzecich i potwierdzili, że 9-letnia Laura i 6-letnia Natalia zginęły od uderzenia obuchem siekiery. Dramat został zakwalifikowany jako tzw. samobójstwo rozszerzone.

- Zakończyliśmy oba prowadzone postępowania – mówi prokurator Zbigniew Reszczyński, szef Prokuratury rejonowej w Biłgoraju - Pierwsze postępowanie dotyczące śmierci dziewczynek zostało umorzone wobec śmierci sprawcy. Dzieci zginęły na miejscu w wyniku uderzenia obuchem siekiery w głowę.

Prokuratura potwierdzała też, że 35-letni Adam K. popełnił samobójstwo przez powieszenie. Wcześniej podciął sobie żyły. Mężczyzna był pijany. Miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu etylowego i śladowe ilości alkoholu metylowego. Był też pod wpływem środków uspokajających.

Dramat, który rozegrał się w Zamchu prokuratura określiła mianem „samobójstwa rozszerzonego”. Samobójca, w tym przypadku rodzic, przed odebraniem sobie życia zabija najbliższe osoby. Istota takiego zachowania polega na chęci zabrania najbliższych ze sobą.

Co sprawiło, że Adam K. posunął się do zabicia własnych dzieci a następnie odebrania życia samemu sobie: - Niewątpliwie mężczyzna był w konflikcie z żoną. Potwierdza to list pożegnalny, który zostawił i skierował właśnie do małżonki. Jego treść wskazywała, że to właśnie nieporozumienia małżeńskie doprowadziły mężczyznę do zabicia dzieci i odebrania sobie życia – mówi prokurator Reszczyński.

Przypominamy, że do tragedii w Zamchu doszło pod koniec maja tego roku, dwa dni po komunii starszej z dziewczynek, Laury. Zwłoki Adama K. odkrył jego brat. 35-latek podciął sobie żyły, a potem się powiesił. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce znaleźli w domu jeszcze dwa ciała – Laury i Natalii. Leżały w łóżku, przykryte kołdrą.

W małżeństwie Adama K. nie układało się od długiego czasu. Tuż przed tragedią mężczyznę. opuściła żona. Kobieta wyprowadziła się z ich najmłodszym dzieckiem. Sam Adam K. pracował sezonowo w Niemczech. Do Polski przyjechał na komunię córki. Sąsiedzi mężczyzny podkreślali zaraz po tragedii, że. był dobrym człowiekiem i kochającym ojcem, ale źle znosił fakt, że jego rodzina się rozpada: Niedawno mówił, że nie pozwoli żeby ktoś inny wychowywał jego dzieci. Mówił, że do tego nie dopuści – wspominał w maju sąsiad mężczyzny.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bilgoraj.naszemiasto.pl Nasze Miasto