Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabawa z suką biłgorajską. Instrument brzmi pięknie, trochę nostalgicznie i rzewnie

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Muzyk z lewej strony gra na suce biłgorajskiej
Muzyk z lewej strony gra na suce biłgorajskiej Kacper Nowak
Takiego brzemienia mogliśmy już nie usłyszeć. Suka biłgorajska to niezwykle ciekawy, pochodzący z naszego regionu – chłopski instrument. Dziesiątki lat nikt na nim nie grał, bo wszystkie egzemplarze zaginęły. Udało się jednak jakiś czas temu instrument odtworzyć. Gra pięknie, trochę nostalgicznie i rzewnie – jakby prosto ze zbolałego, chłopskiego serca.

Mogli się o tym przekonać uczestnicy festynu strażackiego, który odbył się w niedzielę (23 lipca) w miejscowości Żurawie w gm. Turobin. Grał na tym instrumencie jeden z członków Kapeli Butrynów. Nie był to pierwszy taki występ.

„Jesteśmy rodzinną kapelą kontynuującą muzyczne tradycje regionu janowsko-biłgorajskiego i Roztocza Zachodniego. Nasze zainteresowania skupiają się na dawnej muzyce wiejskiej okolic Janowa Lubelskiego, Kocudzy, Zdziłowic” – czytamy na stronie internetowej tego zespołu. „Muzyka ludowa tego zakątka Polski, w którym przenikały się różnorodne tradycje (polska, ukraińska, tatarska, żydowska, wołoska) jest przez etnomuzykologów uznawana za jedną z najciekawszych kultur muzycznych w Polsce i Europie. Od lat podejmujemy próby ożywienia i wprowadzenia na nowo suki biłgorajskiej do praktyki muzycznej. Sukę traktujemy przede wszystkim jako instrument akompaniujący śpiewowi, stosownie do jego tradycyjnej roli”.

Arfy

Jest co przypominać. Wiadomo, że nasi przodkowie byli muzykalni. W średniowieczu grali na lutniach, bębnili w „kotły”, dmuchali w piszczałki (robili to piszczkowie) i dęli w trąby, a potem popisywali się także swoimi umiejętnościami na skrzypicach, klawicymbałach, teorbanach (był to rodzaj gitary o 33 strunach i pudle przypominającym w kształcie gruszkę) i m.in. harfach, czyli jak wówczas mówiono — arfach.

Powstawały całe orkiestry, które można było spotkać na zamożnych dworach. Np. Anna Giedyminówna (zmarła w 1339 r.) lubiła spacerować w towarzystwie dużej grającej kapeli, a Aleksandra Olgierdówna, siostra króla Władysława Jagiełły, wszędzie woziła ze sobą nadwornych flecistów. Muzyków można było także spotkać w pałacu rodziny Zamoyskich w Zamościu. Kilka razy wspomina o tym Bazyli Rudomicz, XVII-wieczny, zasłużony kronikarz tego miasta. Muzyka, której tam słuchano, była na dobrym poziomie.

Skrzypice, dudy i bęben z brzękadłami

Muzycy grali też na jarmarkach, zabawach, chodzili też od domu do domu, prosząc o jałmużnę. Nie zawsze to się podobało. „Wrzeszczał kozi róg za uchem, tłuczono w bęben by w pudło, aż we łbie trzeszczało” — utyskiwał Mikołaj Rej, XVI-wieczny poeta, prozaik i tłumacz.

Trudno opisać wszystkie staropolskie instrumenty. Na cymbałach — były to „narzędzia muzyczne, stronami drócianemi pokładane, które w graniu uderza się palcetkami” — z ogromną wirtuozerią grywali Żydzi i Cyganie, na dudach muzykowali przedstawiciele wszystkich stanów. Ten ostatni „instrument składał się z dwóch piszczałek trzcinowych, różnej długości, złączonych jak flety podwójne (…) jednym pyszczkiem”. Natomiast lud polski „najlepiej lubił skrzypice, dudy i bęben z brzękadłami”.

Z jednego kawałka drewna

Istniały jednak instrumenty, które nie były chyba tak powszechnie stosowane. Chodzi np. o sukę biłgorajską (z rodziny chordofonów), która była na Zamojszczyźnie, a także m.in. w woj. podkarpackim używana jeszcze pod koniec XIX w. Najbardziej popularna stała się w okolicy Biłgoraja. Niewykluczone, że wymyślił ją jeden z miejscowych lutników.

W 1895 r. Wojciech Gerson namalował akwarelę. Przedstawiała sukę biłgorajską z okolic Kocudzy (to miejscowość niedaleko Frampola). Z dzieła Gersona można wywnioskować, że pudło tego instrumentu było żłobione z jednego kawałka drewna, prawdopodobnie czereśni, a instrument miał kształt zbliżony do altówki. Sukę zdobiła charakterystyczna rozeta. Wycięto ją misternie w tzw. podstrunnicy. W podpisie akwareli Gersona czytamy, że ostatnim grającym na uwiecznionej na malowidle suce był niejaki Józef Góra, wówczas człowiek 50-letni. Wiadomo też, w jaki sposób to robił.

Skrzypce nazywają psami

„Wiejski instrument muzyczny, zwany suka. Zupełnie wyszły już z użycia; grało się na niej trzymając nie jak skrzypce, lecz przewiesiwszy na sznurku przez lewe ramię, tak, aby instrument znajdował się przy piersiach; smyczkiem pociągało się poziomo, równolegle do linii ramion” — pisał w 1888 r. Jan Karłowicz, etnograf i historyk. I dodał: „Podobno w tej okolicy zwyczajne skrzypce nazywają psami”.

Na podstawie akwareli Gersona lutnicy zrekonstruowali zapomniany instrument. Z zapisków Karłowicza oraz wielu doświadczeń wywnioskowano natomiast, w jaki sposób dawni muzycy grali na suce. Okazało się, że używali do tego tzw. techniki paznokciowej. Na czym ona polegała? Aby uzyskać wyższe dźwięki, struny skracało się, naciskając je z góry, tak jak w gitarze czy skrzypcach. Przyciskano je jednak paznokciami. Była to technika często używana w grze na staropolskich instrumentach strunowych.

Same Suki

Suka biłgorajska uznawana jest teraz za perłę polskiego folkloru. Takich instrumentów buduje się coraz więcej, choć daleko jeszcze do produkcji przemysłowej. Grają na nich niektóre zespoły z tzw. nurtu folkowego. To m.in. grupa Same Suki. Na oficjalnej stronie internetowej zespołu można przeczytać, iż nazwa grupy związana jest z wchodzącą w skład jej instrumentarium suką biłgorajską — staropolskim instrumentem smyczkowym. Obok zamieszczono rysunek tego instrumentu.

Ocalić od zapomnienia

Nie tylko suka biłgorajska ma propagatorów. Prawdziwa dawna muzyka wsi jest w naszym kraju coraz bardziej ceniona. Powstają liczne stowarzyszenia, które utwory wykonywane przez wiejskich skrzypków, basistów i bębniarzy traktują jako dzieła sztuki, które za wszelką cenę należy ocalić. Ich członkowie uczą się od starych wiejskich muzykantów dawnych sposobów gry na ludowych instrumentach oraz skomplikowanych tajników ich wykonywania. Niestety, wiejskich mistrzów pozostało niewielu.

Ocalić można jednak wiele. Przykładem może być renesans zapomnianego chłopskiego instrumentu: suki biłgorajskiej. O tym jak brzmi ten instrument mogli przekonać się ostatnio uczestnicy festynu we wsi Żurawie. Podczas tej imprezy wystąpiła także m.in. Orkiestra Dęta z Zaburza.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zabawa z suką biłgorajską. Instrument brzmi pięknie, trochę nostalgicznie i rzewnie - Kurier Lubelski

Wróć na bilgoraj.naszemiasto.pl Nasze Miasto