Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedenaście hektarów przyjemności. Spacer po zabytkowym Parku Miejskim w Zamościu

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Jeden z parkowych mostów
Jeden z parkowych mostów Bogdan Nowak
Zamojski Park Miejski od stu lat jest oczkiem w głowie mieszkańców tego miasta. Założono go na terenie, który był zajmowany kiedyś przez jeden z fortecznych rawelinów. Graniczył on wówczas z „krańcami” miasta, podmiejskimi łąkami oraz polami ornymi. Obok były też ogrody oraz szosa lubelska. Nie tylko.

„Na uwagę zasługiwała jeszcze studnia („krynica pałacowa”), dziewięć starych topoli i kojec — budynek poforteczny z 1836 r.” - czytamy w jednej z prac dr Bogumiły Sawy, wybitnej znawczyni dziejów Zamościa. „Magistrat sugerował dla parku styl pejzażowy z motywami geometrycznymi. W planie było wejście główne od strony miasta, plac koncertowy z pawilonami dla orkiestry i kawiarni, boisko oraz place tenisowe. W wizji ojców miasta nie zabrakło rozległego stawu, przy czym zamierzano wykorzystać szeroką fosę wokół słoniczoła”.

Dziewięćset marek za „Myśl”

Jak pisała dr Sawa, magistrat nawiązał kontakt z ówczesnym ordynatem Maurycym Zamoyskim w Zwierzyńcu. Bo potrzebna była pomoc bogatego mecenasa. W liście do niego znalazła się m.in. prośba o sadzonki drzew i krzewów oraz o „materiał leśny” . Ordynacja wyraziła zgodę na taką pomoc. To był dopiero początek. Ogłoszono też m.in. konkurs na projekt zamojskiego parku. W grudniu 1918 r. komisja konkursowa wyłoniła najlepszą z prac. Najwięcej głosów uzyskała „szkic i projekt” inż. Waleriana Kronenberga (godło „Myśl”), za którą autor otrzymał 900 marek.

W 1918 roku zaczęto wykonywać parkowe ogrodzenie. Potem ruszyły m.in. roboty ziemne. Zaczęto też sadzić drzewa (pierwsze posadził ogrodnik Jan Begiełło jesienią 1921 r.) i krzewy dostarczone przez Ordynację Zamojska (z 30-procentową zniżką). Kupowano je także w różnych miejscach kraju.

Dwa trójkąty

Wyznaczano również odpowiednie „poziomy” alejek i trawników. Oczywiście nie zabrakło krytyków całego projektu. Doszło nawet do tego, że prace na wiele miesięcy zostały wstrzymane. W końcu jednak wszelkie przeszkody udało się pokonać.

„Ostateczny zarys parku składał się jak gdyby z dwóch trójkątów, co wynikało z połączenia dzieł fortyfikacji ziemnej z początków XIX w. - rawelinu i słoniczoła. Dzięki dużej kulturze artystycznej Kronenberga zarówno rawelin i słoniczoło, wały ziemne kurtyny i bastionu północno-zachodniego Nr IV z trzema dobrze zachowanymi przepustami, tzw. kojec oraz fosa wokół słoniczoła pozostały doskonale czytelne w planie i w widokach” – notowała dr Bogumiła Sawa.

Hałasy pod oknami sądów

A dalej w jej bezcennych zapiskach czytamy: „W 1924 r. park był ciągle jeszcze w stadium urządzania. Mieszkańcy szukali więc cienia w dawnym Ogrodzie Andrianowskim przed gmachem Sądów. Z nastaniem pogodnych dni stawał się on siedliskiem i legowiskiem nianiek i matek z dziećmi, które niszczyły trawniki i co gorsza wyprawiały hałasy i zanieczyszczały ekskrementami ładnie utrzymane zieleńce. Ciągłe wrzawy pod oknami Sądów przeszkadzają spokojnej pracy - stwierdzali pracownicy instytucji w piśmie do burmistrza używając bardziej dosadnych argumentów. Magistrat wydał odpowiednie zarządzenie i energiczniej zabrał się do budowy parku, sprowadzając (…) kolejną partię sadzonek 150 świerków pospolitych oraz 100 brzóz”.

Cukiernia i ekspozycja morskich ssaków

W 1924 r. w zamojskim parku stanęły pierwsze ławki wykonane przez miejscową Spółkę Akcyjną „Ziemianin”. Nadal trwała także m.in. budowa parkowej śluzy. W sumie najważniejsze prace wykonywano w latach 1919-1926. Efekt? Park stał się jedną z najważniejszych atrakcji Zamościa.

Można było popływać na znajdującym się tam zalewie łódkami i kajakami. Zima po zalewie ślizgano się natomiast na łyżwach. W parki powstała popularna cukiernia, a w latach 60 i 70 ub. wieku można było oglądać stałą ekspozycję ssaków płetwonogich (foki szare i lew morski).

Obecnie park ma powierzchnię ponad 11 ha. Chętnie odwiedzają go mieszkańcy Zamościa i turyści. Odpoczywają na ławkach, spacerują, jeżdżą tam także m.in. na rowerach i wrotkach. Bardzo chętnie przystają także na dwóch parkowych mostkach, a nawet rozkładają leżaki na jednej z parkowych „górek”.

Kasztanowa „katedra” nad głowami

Jednym z najpiękniejszych miejsc jest wspaniała, kasztanowa aleja. Spacer po niej to prawdziwa przyjemność (niektórzy mówią, że korony drzew ponad głowami przypominają sklepienie jakiejś fantastycznej katedry).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jedenaście hektarów przyjemności. Spacer po zabytkowym Parku Miejskim w Zamościu - Zamość Nasze Miasto

Wróć na bilgoraj.naszemiasto.pl Nasze Miasto