Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa Łukasza W.: W pierwszych dniach od zaginięcia policja zrobiła za mało

Joanna Nowicka
Sprawa Łukasza W.: W pierwszych dniach od zaginięcia policja zrobiła za mało
Sprawa Łukasza W.: W pierwszych dniach od zaginięcia policja zrobiła za mało archiwum
Pierwsze chwile od zgłoszenia zaginięcia chłopca były kluczowe dla sukcesu poszukiwań. Tymczasem okazuje się, że sprawy nie potraktowano na tyle poważnie, by użyć psa tropiącego czy zaangażować do poszukiwań większą liczbę policjantów niż ci, którzy akurat byli na służbie.

Kontrola Komendy Wojewódzkiej w hrubieszowskiej policji dobiegła końca. Jej wyniki są przygnębiające. Wykazano nieprawidłowości w pierwszych okresie poszukiwań 14-go Łukasza W. z Hrubieszowa.

Chłopiec zniknął w piątek, 25 maja 2012 roku. Rodzice zgłosili się na policję tego samego dnia po 22:00. Policyjny dyżurny wszczął poszukiwania jako te priorytetowe, 1 kategorii. Tak właśnie powinien zrobić w przypadku zaginięcia dziecka. Problem polega na tym, że w tej sytuacji powinien od razu powiadomić o zdarzeniu kierownictwo komendy. To policjant zrobił dopiero w poniedziałek. To pierwsze z podstawowych zaniedbań.

Druga kwestia, pośrednio powiązana z pierwszą to liczba policjantów zaangażowana w poszukiwania Łukasza:
- Chłopca szukali policjanci, którzy akurat byli na służbie i kilku strażaków ochotników z Dziekanowa. Gdyby o zdarzeniu wiedział komendant, być może ogłosiłby stan alarmowy i wezwał większą liczbę policjantów, którzy byliby w stanie przeszukać teren krok po kroku – mówi Janusz Wójtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Co ciekawe, strażacy z Dziekanowa zapewniają, że byli dosłownie kilka metrów od miejsca, gdzie ostatecznie znaleziono ciało chłopca, lecz niczego nie zauważyli.

Jednym z najważniejszych uchybień było to, że policjanci nie użyli psa tropiącego, którym dysponuje policja w Hrubieszowie. Dlaczego? Bo przewodnik psa był akurat na urlopie.

- Oczywiście w takiej sytuacji nie jest to wytłumaczeniem, bo można było chociażby poprosić o pomoc Strażników Granicznych. Oni też mają psa tropiącego – tłumaczy Janusz Wójtowicz.

Później pomoc psa byłaby już nieefektywna, bo upłynęło zbyt wiele czasu, by zwierzę mogło wyczuć trop. 15 czerwca mundurowi posłużyli się jednak psem wyspecjalizowanym w odszukiwaniu zwłok. Ten również niczego nie zwęszył, choć – jak tłumaczy dziś jego przewodnik – byli tuż obok miejsca, gdzie znaleziono zwłoki. Policjanci podejrzewają, że zwierzę mógł zmylić fetor ze starej oczyszczalni ścieków, który latem jest tu wyczuwalny.

Czy wobec odpowiedzialnych za zaniedbania zostaną wyciągnięte konsekwencje? – Raport przekażemy w przyszłym tygodniu komendantowi w Hrubieszowie. On zadecyduje o tym co zrobić – mówi Janusz Wójtowicz.

Tyle, że obecny p.o. komendanta policji w Hrubieszowie pełni funkcję dopiero od kilku dni. Powołany na stanowisko został nagle i raczej z konieczności. Od poniedziałku, tuż przed wynikami policyjnej kontroli na emeryturę przeszli niepodziewanie komendant Krzysztof Bartosiewicz i jego zastępca, Adam Gronkiewicz.

Przypominamy, że Łukasza W. poszukiwano od maja do 14 grudnia, gdy jego ciało znalazły bawiące się na sankach dzieci. Zwłoki leżały niedaleko jego domu. Podczas poszukiwań chłopca policja zapewniała, że robi wszystko co w jej mocy, by odnaleźć Łukasza. Do dziś nie wiadomo do końca co przydarzyło się dziecku – sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie przez powieszenie. Prokuratura skłania się ku wersji, że chłopiec popełnił samobójstwo, ale nie wyklucza ingerencji osób trzecich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bilgoraj.naszemiasto.pl Nasze Miasto