Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsze drzewo na świecie. O majestatycznych dębach nie tylko z Górecka Kościelnego

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Wspaniałe dęby z Górecka Kościelnego
Wspaniałe dęby z Górecka Kościelnego Bogdan Nowak
Turyści je podziwiają, robią sobie z nimi tysiące zdjęć. Pomnikowe dęby szypułkowe z Górecka Kościelnego (gm. Józefów) są przecież wspaniałym symbolem Roztocza. Przy drodze prowadzącej z miejscowego, zabytkowego kościoła do kapliczki, gdzie można się napić wody uważnej za cudowną, rośnie ich sześć. Ich pnie mają w obwodzie od czterech do ponad siedmiu metrów. Największy rośnie najbliżej rzeki. Ma podobno ponad 500 lat! Na pewno pamięta czasy w których żył Bazyli Rudomicz, medyk, lekarz oraz m.in. rektor Akademii Zamojskiej.

Czy pan Bazyli mógł ten piękny dąb oglądać? To niewykluczone. W 1663 r. pojawiła się bowiem w jego zapiskach informacja o jego wyjeździe do Górecka w celu zakupienia pieca od niejakiego Weremki.

„Po obiedzie wyruszyliśmy (z Zamościa) do Tarnogrodu zostawiwszy naszego Kazimierza w gorączce wywołanej glistami, z których pięć wyszło dzisiaj z jego przewodu pokarmowego” – notował kronikarz 2 maja 1664 r. „Nocleg w Górecku u ks. (Walentego) Suskiego, przełożonego miejscowego, męża uprzejmego”.

Syna Bazylego Rudomicza glisty prześladowały także rok później. Doszły do tego także inne choroby. Trzeba było zatem szukać wsparcia w niebiosach. Górecko było do tego miejscem odpowiednim.

Król roślin

W październiku 1648 r. Janowi Sosze z Górecka oraz niejakiemu Rusinowi Kluzowi objawił się tam sam święty Stanisław, biskup i męczennik. Polecił im wybudować dwie kaplice: nad rzeką oraz w miejscu gdzie doszło do tego cudownego spotkania. Niebawem zaczęło także w Górecku dochodzić do uzdrowień. Wieść o nich szybko rozeszła się po całej okolicy. Wśród tych, którzy tam przybyli był Bazyli Rudomicz. „Nasz Kazimierz cierpi na glisty i na ospę wietrzną (...)” – pisał 3 maja 1665 r. Rudomicz. „Złożyłem ślub, że zabiorę go do miejsca poświęconego św. Stanisławowi w Górecku”.

To miejsce stawało się coraz bardziej sławne. W 1668 r. ordynat Marcin Zamoyski ufundował w Górecku pierwszy, okazały kościół oraz klasztor. Opiekowali się nim franciszkanie konwentualni (z prowincji ruskiej, kustodii zamojskiej). Od tego czasu Górecko zaczęto nazywać kościelnym (z zapisków Rudomicza wynika jednak, że zakonnicy przebywali w tej miejscowości przed oficjalną datą powstania miejscowego klasztoru). Na pewno podziwiali miejscowe dęby. Dawni mieszkańcy Rzeczpospolitej czuli jednak do tych wspaniałych drzew także dziwny respekt. Dlaczego?

„W wierzeniach wielu prymitywnych ludów dąb stworzony został jako pierwsze drzewo na świecie. A wyglądał całkiem inaczej niż te, z którymi się owi twórcy pierwszych religii spotykali na co dzień” – czytamy w książce Marii Ziółkowskiej pt. „Gawędy o drzewach. „Był przeogromny. Rozłożystą koroną wspierał całe niebo. W koronie tej, na najwyższych piętrach konarów i gałęzi gnieździli się bogowie. Potężne korzenie natomiast zapuścił dąb w ziemię tak głęboko, że stanowiły filary piekieł”.

Maria Ziółkowska znalazła potwierdzenie tych słów m.in. w jednej ze starych pieśni. Była ona śpiewana na Podkarpaciu jeszcze w XIX wieku. Opisywała ona stworzenie świata. „Nie ma jeszcze (w pieśni) nieba ani ziemi, jeno morze sine, a w tym morzu stoją dwa potężne dęby” – pisała.

„Już w pojęciach wszystkich ludów starożytnych dąb uważany był za króla roślin na ziemi, za drzewo niejako święte” – wtórował jej Zygmunt Gloger w znakomitej „Encyklopedii Staropolskiej”.

Powiedzże mi, powiedz, mój kochany dębie, jakim sposobem leczyć zęby w gębie

Dawni Słowianie uważali dęby za drzewa święte. Podziwiano ich siłę, ogrom i majestat. Helmond, XII-wieczny kronikarz z Bzowa nad Jeziorem Płońskim pisał w swoim „Chronicon Slavorum” o świętych dębach Obodrytów. Były one otoczone płotem z dwiema furtami. Mogli tam wchodzić tylko dostojnicy i kapłani. Inni członkowie plemienia mieli zakaz wstępu na „odosobniony” teren. Złamanie zakazu groziło śmiercią. Przy owych wybranych dębach odbywały się tajemnicze, pogańskie ceremonie.

Uważano, że liście dębowe mają niezwykłą, leczniczą moc. Kiedyś wierzono, że leczyły m.in. wrzody, „drygawicę oczów” i kurzą ślepotę. Tak można było np. ulżyć zmęczonym nogom: „Ćwierć funta tłuczonej kory dębowej gotować przez godzinę w dwóch kwartach wody i wlać do kąpieli nóg” – napisał w swoim poradniku lekarskim (z 1860 roku) A. Simon.

Istniały dęby, które uważano za… lekarzy. „Odgłosem prastarych wierzeń narodu polskiego są liczne jeszcze dotąd podania i mniemania ludowe dotyczące dębu” – pisał Zygmunt Gloger. „W Kieleckiem np. na drodze z Bejsc do Zagórzyc stoi w lesie potężny dąb zwany przez lud doktorem, ponieważ leczyć ma choroby gardła, dziąseł i zębów. Pacjent udaje się przed wschodem słońca do lasu i obchodzi ząb trzykrotnie mówiąc: Powiedzże mi, powiedz, mój kochany dębie, jakim sposobem leczyć zęby w gębie”.

W baśniach moc dębów była wręcz niewyobrażalna. Jak pisał Gloger, według jednej z nich (z regionu kieleckiego) za pomocą liści dębowych wskrzeszono… wisielca. Te majestatyczne drzewa potrafiły się także podobno mścić na okolicznych mieszkańcach.

„Zrąbanie starego dębu w Stobiecku pod Radomskiem spowodowało w mniemaniu wieśniaków tyfus na okolicę, jako karę za świętokradztwo” – notował Gloger (na podstawie wcześniejszych relacji zebranych przez Oskara Kolberga).

O magicznej i wróżbiarskiej mocy dębów pięknie pisała Maria Ziółkowska: „Kiedy się zdarzało, iż jesienią liście dębów brązowiały wcześniej niż zazwyczaj i wreszcie przybierały barwę czerwoną, a potem strącone wiatrem licznie spadały z drzewa – wróżyło to pożary” – czytamy w jej zapiskach. „Utrzymywanie się zeschłych liści na drzewie aż do późnej wiosny wróżyło starcom w okolicy, że zostaną prapradziadkami. Obfite opadanie żołędzi wróżyło powodzenie w hodowli trzody chlewnej, ale jednocześnie mogło być zapowiedzą łez”.

Praktyczne zastosowanie

W Polsce najbardziej pospolitym jest dąb szypułkowy. Występuje on na terenie całego kraju. Jest to drzewo dorastające do 40 metrów wysokości (górną granicę wzrostu osiąga gdy ma między setnym a dwusetnym rokiem życia). Ma potężny pień, szeroką, nieregularnie rozgałęzioną koronę. Dęby bezszypułkowe występują w naszym kraju rzadziej, głównie w północno-wschodniej Polsce. To także potężne i piękne drzewa. Osiągają do 30 metrów wysokości.

Lecznicza moc owych drzew nadal jest doceniana. Obecnie różne preparaty przygotowanych „na bazie dębu”regulują pracę jelit, zapobiegają biegunkom, przyspieszają leczenie trudno gojących się ran. Pomagają również m.in. przy infekcjach jamy ustnej.

Znając ciekawską naturę Bazylego Rudomicza (swoje spostrzeżenia spisał w „Efemerosie, czyli diariuszu prywatnym pisanym w Zamościu w latach 1656-1672) możemy sobie wyobrazić, iż odwiedził także stare dęby w Górecku Kościelnym, podziwiając ich majestat. Był także medykiem. Mógł zatem również zastanawiać się nad ich praktycznym zastosowaniem. Zdziwilibyśmy się, gdyby tak nie było...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto