Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasza Pani przypomina o sobie. Opowieść o zamojskim Wzgórzu Szubienicznym

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Kapliczka na ul. Hrubieszowskiej w Zamościu
Kapliczka na ul. Hrubieszowskiej w Zamościu Bogdan Nowak
Murowana kaplica p. w. Matki Boskiej Królowej Polski została wybudowana pomiędzy blokami o numerach 16 i 20 przy ul. Hrubieszowskiej w w Zamościu. Stoi w niezwykłym miejscu. To niewielkie wzniesienie opisano na starej, austriackiej mapie jako „Galgen Berg”. Oznacza to, że ów zakątek miasta nazywano kiedyś... Górą Wisielców. Nie bez powodu.

W staropolskim Zamościu na pewno funkcjonowała kiedyś przynajmniej jedna szubienica, która była zarezerwowana dla złoczyńców najniższej kategorii (osoby lepiej urodzone zwykle zabijano na Rynku Wielkim lub torturowano przy znajdującym się tam pręgierzu). Takie „hańbiące urządzenie” działało poza granicami miasta, ale przy często uczęszczanych traktach.

Dlaczego akurat tam? Egzekucje miały według naszych przodków charakter wychowawczy i odstraszający.

W obronie kapliczki

Niedawno okazało się, że zamojska szubienica stała przy dzisiejszej ulicy Hrubieszowskiej w Zamościu. Zlokalizował ją na starym, austriackim planie z 1777 r. nieoceniony Jakub Żygawski, dyrektor Archiwum Państwowego w Zamościu. Tam to miejsce zostało podpisane jako „Galgen Berg”, co jak tłumaczy dyrektor Żygawski oznacza po prostu Wzgórze Szubieniczne lub „Górę Wisielców”. Można sobie tylko wyobrazić jak okrutne sceny działy się w tym zakątku Zamościa, bo złoczyńców (miejscowych i przyjezdnych) nigdy w tym szacownym grodzie nie brakowało.

Dzisiaj przy ul. Hrubieszowskiej zobaczymy osiedle bloków mieszkaniowych. Stoi tam także kaplica p.w. Matki Boskiej Królowej Polski. Ona także ma nietypową historię. W tym miejscu dziewczynce o imieniu Marysia na początku XX w. objawiła się podobno Matka Boska. Bogarodzica ukazała się dziecku w niebiańskiej poświacie. Opowieść dziecka o tej wizji zrobiła na rodzinie Marysi wielkie wrażenie.

Kuzynką kilkulatki była Joanna Gielecka. Kobieta słynęła ze swojej zamożności. Odziedziczyła podobno spory majątek ziemski, który w części przekazała siostrom zakonnym z przeznaczeniem na ochronkę dla dzieci. W 1930 roku na swojej posesji, gdzie miało dojść do objawień, pani Joanna ufundowała kaplicę p.w. MB Królowej Polski. Budowla została poświęcona 30 kwietnia 1930 roku. Umieszczono w niej gipsową figurę przedstawiającą Matkę Boską Niepokalanego Poczęcia.

W latach 70. ubiegłego wieku ówczesne władze planowały kaplicę rozebrać, bo podobno nie pasowała do nowej zabudowy osiedla. Okoliczni mieszkańcy kategorycznie się na to nie zgodzili. W obronie kaplicy wystosowano do władz ostrą petycję podpisaną przez kilkaset osób. Wówczas władze ustąpiły „pod naporem” obywateli. Efekt? Kapliczkę można oglądać do dziś.

Coś dziwnego się w niej dzieje. W 2013 roku, podczas obchodów Dnia Zesłania Ducha Świętego, w czasie gdy śpiewano litanię, oczy gipsowej Matki Boskiej podobno mrugnęły. Zauważyła to jedna z obecnych w kaplicy dziewczynek. Inni wierni również potem stwierdzili, iż – jak to określali: „figura wygląda jakby miała żywe, mrugające oczy”.

Sprawa zrobiła się głośna.

Wiele nam umyka

O mrugającej figurce Maryi z ul. Hrubieszowskiej pisała prasa lokalna i ogólnopolska. Powstała na ten temat seria artykułów. Jak wierni tłumaczyli owe tajemnicze zjawiska ciekawskim dziennikarzom?

– Nasza Pani przypomina o sobie, bo o niej zapomnieliśmy i nie żyjemy tak, jakby chciała – opowiadała jedna z orędowniczek cudu reporterowi ogólnopolskiego dziennika.

Trudno jednak powiedzieć czy staropolska „Góra Wisielców” i późniejsze, maryjne objawienia mają ze sobą jakiś związek. Niektórzy te wydarzenia potrafią ze sobą łączyć.

– Może Matka Zbawiciela jakoś szczególnie opiekuje się miejscami w których dochodziło do ponurych egzekucji? Przecież w jednej z nich został ukrzyżowany jej syn – zastanawia się jeden z mieszkańców bloku przy ul. Hrubieszowskiej. I dodaje: – Osoby wierzące mogą takie rozwiązanie jakoś przyjąć, zrozumieć. Jednak na co dzień nikt się tutaj takimi rozważaniami po prostu nie zajmuje. To przecież jeden z najruchliwszych zakątków Zamościa, pełen pędzących w różne kierunki ludzi i aut. W natłoku spraw wiele nam wszystkim umyka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nasza Pani przypomina o sobie. Opowieść o zamojskim Wzgórzu Szubienicznym - Kurier Lubelski

Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto