Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nagrania z głosem Maryi. O tym jak z Zamojszczyzny pielgrzymki jeździły do Oławy w oczekiwaniu cudów

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Religijność ma różne oblicza. Czasami przybiera to nieoczekiwane formy. Swoje robi tez wyobraźnia...
Religijność ma różne oblicza. Czasami przybiera to nieoczekiwane formy. Swoje robi tez wyobraźnia... Bogdan Nowak
To było jedno z najsłynniejszych tego typu wydarzeń w naszym kraju. W czerwcu 1983 r. Kazimierzowi Domańskiemu, byłemu pracownikowi Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, ukazała się Matka Boska. Do tego objawienia miało dojść w ogrodzie działkowym im. Stanisława Staszica w Oławie, na działce nr 146. Wiadomość o tym cudzie lotem błyskawicy obiegła całą Polskę i dotarła także na Zamojszczyznę. Dla wielu osób była prawdziwym szokiem.

— Trzeba pamiętać, że to był czas tuż po stanie wojennym. Żyliśmy w szarej, brutalnej rzeczywistości. I wtedy pojawiło się takie dalekie światełko, promyk nadziei — wspomina 73-letnia pani Joanna z Zamościa. — W wielu parafiach niemal natychmiast zaczęto organizować pielgrzymki do Oławy. To było daleko, jechało się tam co najmniej kilka godzin. Wierni się wówczas modlili, śpiewali nabożne pieśni i gorączkowo rozmawiali o cudzie.

Wyższa temperatura

Mama pani Joanny (już nie żyje) także pojechała z pielgrzymką. I doznała mistycznego przeżycia. — Gdy pielgrzymi dotarli na oławskie działki, dzień był zimny, pochmurny. Kiedy jednak ludzie przyszli w okolice miejsca, gdzie miało dochodzić do objawień, zrobiło się im ciepło, przyjemnie — opowiada pani Joanna. — Mama przekonywała, że tylko w tym miejscu panowała wyższa temperatura. Może to było wrażenie wywołane emocjami, a może coś innego…

Pan Adam z Zamościa nie był wówczas w Oławie. Pojechała tam jednak jego matka, która mieszkała w jednej z podzamojskich wiosek, kuzyni oraz jeden z dobrych znajomych. Mężczyzna chorował na raka żołądka. — Wyruszył do Oławy w intencji swojego wyzdrowienia. Domański go dotknął i… podobno choroba się cofnęła. Tak było przez rok. Potem rak wrócił i znajomy zmarł — mówi pan Adam. — Nie wiem, co o tym myśleć… Inni ludzie także doznawali takich mistycznych wrażeń i różnych uzdrowień.

W 1983 r., tuż po wieści o objawieniu w Oławie, zamojski PKS był wręcz oblężony przez pielgrzymów. Jak zapewnia jeden z naszych rozmówców, każdego miesiąca wynajmowano w tym przedsiębiorstwie kilkadziesiąt autobusów, które kursowały do miejsca objawień. Zaniepokoiło to w końcu zamojskie (oficjalnie ateistyczne) komunistyczne władze.

— Wtedy paliwo było jeszcze limitowane. Próbowano je wstrzymać dla autobusów z pielgrzymami. Z tego, co pamiętam, to się jakoś nie udało. Być może w PZPR liczono się z tym, że sprzeciw wiernych będzie zbyt duży? Nie umiem dzisiaj tego rozstrzygnąć — zastanawia się jeden z naszych rozmówców, były pracownik zamojskiego PKS-u.

Nie chodźcie w spodniach!

Na oławskich działkach w 1983 r. zaroiło się od przyjezdnych z całej Polski. Wielu z nich uwierzyło, iż Kazimierz Domański (miejscowi mówili o nim „brat Kazimierz”) ma moc uzdrawiającą. Nie bez powodu. Mężczyzna twierdził, że podczas jednego z objawień Maryja, która miała ukazywać się na działce w beżowej sukni i koronie na głowie, powiedziała do niego: „Kto przyjdzie na to miejsce, otrzyma łaskę uzdrowienia i Boże błogosławieństwo, ale tylko wówczas, gdy będzie mieć silną wiarę”.

I do cudów dochodziło! Świadczyły o tym relacje osób uzdrowionych, porzucone kule oraz liczne dziękczynne wota. Były to głównie różańce, krzyżyki, medaliki. Także liczba objawień była niezwykła. Podobno Matka Boża ukazała się Kazimierzowi Domańskiemu aż 300 razy! Kim zatem był jej wybraniec?

Urodził się 8 września 1938 r. Jego rodzice Emilia i Łukasz Domańscy (ojciec w 1944 r. został rozstrzelany przez Niemców) mieli ośmioro dzieci. Rodzinie żyło się ciężko. Także dlatego nie kładziono nacisku na edukację dzieci. W efekcie przyszły wizjoner ukończył tylko trzy klasy szkoły podstawowej. W 1956 r. Domański ożenił się z Bronisławą z domu Bilewicz. Małżonkowie mieli dwoje dzieci.

Domański przez wiele lat pracował jako malarz w kolejowych zakładach naprawczych. Miał w Oławie działkę. Tam 8 czerwca (inne źródła podają, że 13 czerwca) 1983 r. doszło do pierwszego objawienia Matki Boskiej, która podobno nakazała Domańskiemu uzdrawiać ludzi. Mężczyzna zbudował wówczas w działkowej altance ołtarzyk, a potem powiadomił o swoich objawieniach miejscowego proboszcza. Wieść o tych cudach trafiła także do mediów (pisano o tym m.in. we wrocławskim czasopiśmie „Sprawy i ludzie”).

Domański szybko zdobył rozgłos. Wówczas do Oławy zaczęli przybywać pielgrzymi. Były ich tysiące. Nie przeszkadzały im zaczepki i szykany ze strony miejscowych milicjantów ani kary grzywny wymierzane pielgrzymom „dla przykładu” przez kolegia do spraw wykroczeń.

W październiku 1984 r. Domański oświadczył, że w miejscu objawień należy wybudować sanktuarium Matki Bożej Pokoju. Apelował także, żeby nie przyjmowano świętej komunii na stojąco oraz by kobiety zaniechały chodzenia w spodniach. „Jeśli Kościół się nie nawróci, nie poprawi, będzie musiał przejść krwawy chrzest” — ostrzegał wizjoner. W 1985 r. Domański zaczął nagrywać głos objawionej Maryi na taśmę magnetofonową.

— Takie nagrania pojawiły się także w Zamościu. Skopiowałem jedno z nich. Jego jakość była bardzo zła, pewnie dlatego, że taśmy były wcześniej wielokrotnie przegrywane i często odsłuchiwane — wspomina jeden z naszych rozmówców. — Potem mówiono, że owe nagrania były milicyjną albo ubecką prowokacja, mającą ośmieszyć objawienia.

— Głos niby to Maryi był jednostajny, czasami płaczliwy lub zawodzący. Nie można było zrozumieć, o czym mówiła. Byłam dzieckiem, ale pamiętam dziwne wrażenie, kiedy tych nagrań słuchałam z całą rodziną. Bałam się tego głosu, ale jednocześnie byłam go ciekawa… — dodaje 43-letnia pani Bożena z osiedla Orzeszkowej i Reymonta w Zamościu. — Nagrania krążyły po całym mieście.

Pojednany wizjoner

W końcu sprawą oławskich objawień zajął się sam generał Wojciech Jaruzelski. Na jednym z plenum KC PZPR oficjalnie skrytykował „to co działo się na Dolnym Śląsku”. Kościół katolicki także podszedł do wizji Domańskiego bardzo ostrożnie, wręcz sceptycznie. W styczniu 1986 r. Episkopat Polski stwierdził: „Jak wynika z przeprowadzonych przez władze kościelne dochodzeń, nie ma podstaw do traktowania owych rzekomych objawień jako zjawisk nadprzyrodzonych. W związku z tym biskupi zwracają się do duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego, a także do wiernych, aby zaprzestali gromadzenia się w Oławie i przez to nie dawali poparcia tym rzekomym objawieniom”.

Domański przy pomocy darczyńców wybudował jednak na polach sąsiadujących z oławskimi działkami kaplicę, plebanię, a nawet dom pielgrzymkowy. Postawiono tam także sklepik z pamiątkami, wybudowano parking oraz — jak to określono — obiekty hotelowe. W czerwcu 1999 r. wizjoner zarejestrował Stowarzyszenie Ducha Świętego. Miejscowa kuria uznała tę organizację za sektę. Zwolennicy Domańskiego bywali krytyczni wobec Kościoła katolickiego. W jednej ze swoich wizji Domański miał usłyszeć głos samego Zbawiciela, który także mu się podobno objawiał, napominający kardynała Henryka Gulbinowicza: „Ja, Jezus Chrystus kiedyś zapytam: dlaczego odciągałeś moje dzieci ode mnie i od mojej matki? Nie będzie odpowiedzi, bo nie będziesz miał co odpowiedzieć”.

W połowie czerwca 2002 r. wizjoner rozchorował się. Doznał udaru mózgu. Przed śmiercią pojednał się jednak z Kościołem. Zmarł 21 czerwca 2002 r. we Wrocławiu. Miał 67 lat. Postawioną przez Domańskiego kaplicę oraz inne obiekty po pewnym czasie bezpłatnie przekazano miejscowej parafii rzymskokatolickiej. Wielu zwolenników wizjonera także po jego śmierci uważało, że objawienia zostaną kiedyś uznane, a Oława stanie się „drugą Fatimą”.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nagrania z głosem Maryi. O tym jak z Zamojszczyzny pielgrzymki jeździły do Oławy w oczekiwaniu cudów - Zamość Nasze Miasto

Wróć na bilgoraj.naszemiasto.pl Nasze Miasto