Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubartów: Anna zginęła od noża. Osierociła czworo dzieci. Jej były mąż miał już wcześniej konflikty z prawem

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Małgorzata Genca
Małgorzata Genca
- Okropność, szok, szkoda dziewczyny, szkoda dzieci - tak mieszkańcy Lubartowa komentują poniedziałkową tragedię. Na jednej z ulic w centrum miasta zginęła 38-letnia kobieta. Anna osierociła czworo dzieci.

Trwa badanie okoliczności śmierci 38-latki w Lubartowie. Anna zginęła od ciosów nożem. Rany odniósł także 44-latek, który stanął w obronie partnerki.

- Zgłoszenie o awanturze na ulicy policjanci otrzymali w poniedziałek wieczorem - informuje komisarz Andrzej Fijołek, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.

Po godz. 20 Anna i jej partner wyszli z mieszkania 44-latka przy ul. ks. Aleksandra Szulca. Na ulicy już czekał na nich jej były mąż.

Według ustaleń policji i świadków zdarzenia, 37-latek ruszył w stronę pary. Wykrzykiwał wulgarne słowa. Nagle chwycił nóż, rzucił się na byłą żonę i zaczął zadawać jej ciosy. 44-latek próbował interweniować i też został ranny. Po chwili 37-latek uciekł.

Świadkowie wezwali policję i pogotowie. Niestety życia 38-latki nie udało się uratować. Życiu 44-latka nie zagraża niebezpieczeństwo. Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania byłego męża. Z pomocą sąsiadów mężczyznę udało się odnaleźć kilka ulic dalej.

Od mężczyzny wyczuwalna była woń alkoholu. Nie zgodził się na badanie alkomatem, więc krew pobrano mu w szpitalu. Policja czeka na wyniki. 44-letniego mężczyznę, który uczestniczy w awanturze zatrzymano „do wyjaśnienia”. W chwili zdarzenia był trzeźwy.

Nie zdążyłam jej poznać

Do tragedii doszło nieopodal skrzyżowania ulic ks. Aleksandra Szulca i Krzywe Koło. To praktycznie centrum miasta. Dwie ulice dalej znajduje się urząd gminy. Trzysta metrów stąd znajduje się lubartowski rynek. W kilka minut można dojść do Pałacu Sanguszków i przypałacowego parku. Mieszkańcy Lubartowa są wstrząśnięci.

- Akurat mieliśmy z koleżanką nocną zmianę. Było już późno, kiedy przyszedł pan. Poprosił o leki na uspokojenie, bo w pobliżu było zabójstwo - mówi Bartek, pracuje w pobliskiej aptece.

- To szok - przyznaje Ewa, mieszkanka bloku przy ulicy Cichej. - O tym zdarzeniu dowiedziałam się z telewizji. Ta kobieta mieszkała z dziećmi w moim bloku, klatkę obok. Wprowadziła się niedawno. Nie zdążyłam jej poznać.

Podpalił drzwi, zniszczył huśtawkę

Śledztwo w sprawie śmierci kobiety wszczęła Prokuratura Regionalna w Lubartowie.

- Do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów. Ze względu na dobro śledztwa nie ujawniamy bliższych informacji - mówi Krzysztof Sokół, zastępca prokuratora rejonowego.

Na ciele ofiary znaleziono rany kłute i cięte. Na miejscu zdarzenia znajdował się nóż, którym najprawdopodobniej zadawano ciosy. Na środę zaplanowano sekcję zwłok ofiary. Nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Anna osierociła czwórkę dzieci. Obecnie znajdują się pod opieką babci. Jej były mąż miał już wcześniej konflikty z prawem. Był wcześniej karany m.in. za znieważenie funkcjonariusza. W ubiegłym roku został zatrzymany za groźby karalne wobec byłej żony i jej partnera. Usłyszał zarzut uszkodzenia mienia należącego do 44-latka. Podczas jednej z awantur miał mu podpalić drzwi i zniszczyć huśtawkę. Po zgłoszeniu sprawy na policję 37-latek trafił do aresztu. Wyszedł w tym roku. Jego sprawa nadal jest w toku. Za zabójstwo grozi dożywotnie więzienie.

Relacje sąsiadów

Leszek, sąsiad
Ten 37-latek był znany w środowisku przestępczym, ale nie był lubiany. To taki typ cwaniaczka. Chuligan i pijak. Chodził po mieście i rozrabiał. Ona zgłaszała na policję, że jej groził. Dziwię się, że sędzia go wypuścił z aresztu. Szkoda dziewczyny. Szkoda jej dzieci. Dlaczego doszło do tragedii? Myślę, że z zazdrości. Partner chciał ją bronić i dostał nożem. To bardzo pracowity gość. Zawodowy kierowca. To on wyremontował ten dom, przed którym doszło do tragedii. To spokojna okolica, ale na ulicy brakuje monitoringu. Młodzież często wraca tędy z imprez w centrum. Hałasują, rozrabiają.

Dariusz, sąsiad
Z sąsiadem pracowaliśmy za domem, kiedy usłyszeliśmy przekleństwa. Potem było mordobicie, kopanie z laczka, a później szok. Samego momentu zdarzenia nie widziałem. Jak ją zobaczyłem już leżała na boku. Podeszliśmy do niej, a ona już była sina. Po tym zdarzeniu 37-latek poszedł za urząd skarbowy i schował się w klombach. Sąsiad za nim poszedł i powiadomił policję. 44-latek miał nóż wbity w ramię. Jak się dowiedział, że ona nie żyje upadł i zaczął rozpaczać. Mam żal do policji i pogotowia, że tak długo trzeba było czekać na pomoc. Szpital jest kilkaset metrów stąd a karetka jechała 45 minut. Policja ponad godzinę. To woła o pomstę do nieba.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto