Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kozacy pokonali polskie wojsko w Borowcu

Joanna Nowicka
Przez ostatni tydzień w Borowcu w powiecie biłgorajskim stacjonowali żołnierze Króla Jana Kazimierza. Ostatniego dnia pobytu na ich obóz napadli kozacy. Burza i grad sprawiły, że działa polskiego wojska nie chciały strzelać i agresor wdarł się do obozu.

Tegoroczna rekonstrukcja „Obóz Jana Kazimierza” w Borowcu jest już trzecią edycją imprezy. Organizuje ją Poczet Mikołaja Bieganowskiego z Przyjaciółmi dawni Wolontarze Świętego Dyzmasa. Do borowieckiego lasu przyjeżdżają rycerze z wielu bractw rycerskich. To co tu oglądamy jest wiernym odwzorowaniem wojsk Króla Jana Kazimierza który w 1649 w trakcie powstania Chmielnickiego maszerował tymi terenami z odsieczą dla oblężonego przez kozaków Zbaraża

Rycerstwo stacjonuje w tutejszym lesie już od kilku dni, ale dopiero w niedzielę obóz został otwarty dla publiczności. I to nie od rana, ale dopiero po kozackim napadzie na żołnierzy króla. Bitwa z kozakami to najefektowniejszy punkt programu. W tym roku wojska stoczyły potyczkę w niedzielę o 14:00 – mimo burzy i gradu:

- Takiej bitwy jeszcze nie mieliśmy – mówi Mateusz Stawowy, organizator i oboźny obozu Króla Jana Kazimierza – No, ale… wojna nie matka, żołnierz musi walczyć w każdych warunkach.

Kozacy wdarli się do obozu właśnie z powodu pogody. Działa są odpalane na proch i lont, więc w deszczu odmówiły posłuszeństwa i strzelać nie chciały.

- Żołnierze obiecali mi, że w przyszłym roku będą się bardziej starać i odeprą kozaków – śmieje się Mateusz Stawowy.

O nastrój pobitewny spytaliśmy kozaka czyli pana Zbigniewa Chomę z Zamojskiego Bractwa Rycerskiego:

- Miałem to szczęście być kozakiem – mówi zadowolony – Wygraliśmy dlatego, że wszystko zamokło i działa nie chciałby im odpalać. Przyznam się, że jeżdżę tu od sześciu lat, ale w takich warunkach jeszcze nie walczyłem.

Obóz Jana Kazimierza to nie tylko walka, ale też warty, spanie na słomie w namiotach, ogniska, kuchnie polowe i umocnienia ziemne. Najwytrwalsi spędzili tu w takich warunkach niemal tydzień: - Prawda jest taka, że dla nas to głównie okazja do spotkań towarzyskich – mówi zachrypnięty wojak Adam – Przyjeżdżamy, stawiamy namiot, kładziemy słomę i tak śpimy. Dnie natomiast spędzamy wszyscy razem przy ognisku. To cały urok rekonstrukcji.

A czym się żywią?: - Staramy się, żeby było tak jak 400 lat temu. Mamy kaszę, soczewicę, boczek, bób i miód – tłumaczy Tomek z bractwa „Warchoły i Pijanice”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bilgoraj.naszemiasto.pl Nasze Miasto