Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieciństwo w pasiakach. Bogdan Bartnikowski opowiada o KL Auschwitz-Birkenau ZDJĘCIA

Jolanta Pierończyk
Bogdan Bartnikowski
Bogdan Bartnikowski Jolanta Pierończyk
Dzieciństwo w pasiakach. Bogdan Bartnikowski, pisarz i reportażysta, opowiada o KL Auschwitz-Birkenau. Miał 12 lat, kiedy został numerem 192731. Jest świadkiem historii zaproszonym na podsumowanie XXI Międzynarodowego Konkursu Plastycznego "Ludzie ludziom zgotowali ten los" w MDK 1 im. Artystów Rodu Kossaków w Tychach.

Bogdan Bartnikowski miał 12 lat, kiedy w nocy z 11 na 12 sierpnia 1944 r. znalazł się z mamą na rampie KL Auschwitz-Birkenau.

- Byliśmy pierwszym transportem ludności cywilnej z powstańczej Warszawy - wspomina 87-letni dziś Bogdan Bartnikowski, który przez pięć miesięcy był numerem 192731.

Transport liczył ok. 5000 osób, w tym ok. 500 dzieci. Gdyby pan Bogdan miał wówczas mniej niż 10 lat, trafiłby do obozu kobiecego, ale chłopców powyżej 10 lat umieszczano w obozie męskim. - Takich w wieku 10-14 lat było tam wówczas 150 - wspomina.

Czekały na nich 3-piętrowe prycze, na których spali po sześć-siedem osób przykryci jednym kocem. Dzień dla całego obozu męskiego zaczynał się o piątej rano. Za całe śniadanie musiało wystarczyć pół litra jakiegoś wywaru z ziół.

- Potem mężczyźni wychodzili do pracy, my zostawaliśmy na placu na cały dzień. Ze dwa -trzy razy grupami pod nadzorem kapo mieliśmy prawo skorzystać z toalety, biegiem w jedną i drugą stronę - wspomina pan Bogdan.

Ich praca polegała na ciągnięciu wózków, zamiast koni, pomiędzy sektorami na terenie obozu. Kiedy wieczorem więźniowie wracali z pracy, wszyscy dostawali po 20 dkg chleba i pół litra zupy. - Jeśli zupą można nazwać wodę, w której pływało parę plasterków buraka, jarmużu czy kapusty i czasem jakaś... glista z kapusty, której, oczywiście, nikt nie wyrzucał - opowiada były więzień.

W programie dnia były też wieczorne apele, podczas których wszyscy więźniowie, łącznie z dziećmi, stali w szeregach i czekali aż blokowi przeliczą żywych i umarłych leżących pod ścianą baraku oraz zidentyfikują ewentualnych uciekinierów.

- Trwało to czasem kilka godzin, niezależnie od pogody - mówi Bogdan Bartnikowski.

Tak minęło pięć miesięcy jego dziecięcego życia. W styczniu wraz z mamą znalazł się w grupie więźniów wysłanych do Berlina, gdzie mieli usuwać gruz po nieustannych nalotach zarówno w dzień, jak i w nocy.

Obóz pracy, w który przebywał, został wyzwolony 22 kwietnia 1945 r. Pieszo, pociągiem i czym się tylko dało ruszyli więźniowie do domu. Bogdan Bartnikowski wraz z mamą dotarł do Warszawy 30 kwietnia 1945 r.

Przez wiele lat nosiłem w sercu nienawiść do Niemców i wszystkiego, co niemieckie. Potem ta nienawiść zbladła, osłabła. I dobrze, bo nie warto pielęgnować w sobie takiego uczucia. Tym bardziej, że tamtych Niemców już nie ma

- mówi Bogdan Bartnikowski.

Bez oporów przyjmuje zaproszenia na spotkania w Niemczech z młodzieżą niemiecką, w której znajduje uważnych słuchaczy.

Ćwierć wieku po trudnych obozowych przeżyciach wyszła książka Bogdana Bartnikowskiego „Dzieciństwo w pasiakach”. Potem pojawiła się też poezja. W wierszu „Topole w Birkenau” czytamy:

Przecież tu były
Przecież widziały
jak między szpalerami drutów
dniami
nocami
tysiące ludzi
szły na śmierć
i nie zwiędły
i nie uschły.
Stoją do dziś.
Wyniosłe.
Coś tam szelestem
na wietrze krzyczące.
Bo przecież muszą krzyczeć.
Bo przecież pamiętają” ( 1998).

On też pamięta. Czasem śni mu się, że jest w jakiejś grupie pędzonej, w domyśle, do gazu. Albo chce uciekać, ale nie może, bo ma spętane nogi. Budzi się wtedy i już nie może zasnąć.

Bogdan Bartnikowski, pisarz i reportażysta, bedzie 28 marca 2019 r. gościem specjalnym gali podsumowującej XXI Międzynarodowy Konkurs Plastyczny "Ludzie ludziom zgotowali ten los" w MDK 1 im. Artystów Roku Kossaków w Tychach. Początek o 10.30 w Teatrze Małym.
29 marca o godz. 10 odbędzie się spotkanie z Bogdanem Bartnikowskim w mediatece przy alei Piłsudskiego 16 w Tychach. Wstęp wolny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto