Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dachy fruwające nad polami. Skutki potężnej burzy w powiecie zamojskim

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Edmund Marcola został praktycznie bez dachu nad głową
Edmund Marcola został praktycznie bez dachu nad głową Bogdan Nowak
Takiej nawałnicy mieszkańcy podzamojskich Śniatycz nie pamiętają od ponad 30 lat. Jej kulminacja nastąpiła dokładnie o godz. 4.20 nad ranem: w poniedziałek (9 sierpnia). Ludzie opowiadają, że spadła na ich głowy potężna ściana deszczu. Wichura pozrywała dachy budynków mieszkalnych i gospodarczych. Omal nie doszło do tragedii.

- Wiem na pewno, że to była godzina 4.20, bo wyszedłem wówczas z domu zamknąć klapę w kombajnie, żeby nie nalało się tam wody – opowiada Józef Karpiuk, gospodarz ze Śniatycz. - Z nieba wówczas lunął prawdziwy potop. Łamało drzewa, zrywało dachy, niszczyło płoty. Wszystko dookoła fruwało. Obok mojego domu burza zerwała linię energetyczną, która zaczęła się iskrzyć i się palić. To wszystko było niesamowite, wręcz nieprawdopodobne!

Inni mieszkańcy wsi też są pod wrażeniem nawałnicy.

Potężny huk i łomot

- Usłyszeliśmy jeden wielki huk. Łomot! Połamane gałęzie z trzaskiem wpadły na nasz dom i oprały się o jego na drzwi. Nie mogłem ich otworzyć – wspomina także Zbysław Kościuk, gospodarz ze Śniatycz. - U mnie w gospodarstwie połamało płoty, a brama wjazdowa po prostu została wyrwana! Jakby czołg przez nią przejechał. Naprawdę to były groźne chwile.

Śniatycze to malownicza wieś w gminie Komarów Osada. Znajduje się ona na wzniesieniu, górującym nad okolicą. Wydaje się, że wiatr ma do tej wsi łatwy dostęp ze wszystkich stron. Miejscowi zapewniają jednak, że podobna wichura zdarzyła się w Śniatyczach tylko w 1989 lub 1990 r. (zdania na ten temat są podzielone). Wtedy na zabudowania i pola tej miejscowości spadł także grad wielkości kurzych jaj. Stłukł uprawy, zniszczył domy.

Potem jednak wichury Śniatycze omijały - Żyliśmy sobie spokojnie, jak u Pana Boga za piecem – mówi jeden z gospodarzy. - Zerwane dachy, połamane drzewa oglądaliśmy tylko w telewizji. Teraz nasi gospodarze są w kłopocie.
Rolnicy zgodnie przyznają, że najbardziej dotknięty wichurą został Edmund Marcola ze Śniatycz. Burza zerwała dach z połowy jego drewnianego domu. Jak rolnik to wspomina?

- Spałem. Nad ranem zbudził mnie jednak potężny łomot burzy, ale też głośny odgłos wody kapiącej w pokoju – wspomina Edmund Marcola. - Myślałem, że to dach przecieka. Po chwili zorientowałem się jednak, że... dachu na moim domu po prostu nie ma! Nawałnica była straszna, ale trwała zaledwie kilkanaście minut. Zaraz po niej pobiegłem w pola, w poszukiwaniu mojego dachu.

Nie było to łatwe. Okazało się, że ów dach pofrunął ponad budynkami gospodarskimi Edmunda Marcoli i spadł grubo ponad 100 metrów dalej, akurat na asfaltową drogę prowadzącą z Zamościa do Zubowic. Zatarasował ją.

- Drogą jeździ wiele aut, mogło dojść do wypadku – mówi Edmund Marcola. - Więc zacząłem się z tym dachem mocować, żeby go jakoś zepchnąć, przeciągnąć. Był ciężki. W końcu pomogli mi strażacy, którzy pojawili się we wsi.

Szacowanie strat

Mężczyzna opowiadała o skutkach nawałnicy z ogromnym smutkiem. Bo jak mówi „drzazgi” z jego dachu wichura rozrzuciła po całej okolicy. Zbierał je w poniedziałek przed południem. A w rozmowie z nami odruchowo przyciskał do piersi.

- Strażacy pomogli mi zabezpieczyć dach folią – mówi. - Niebo się jednak nadal chmurzy. Nie wiem jak sobie teraz poradzę. Nie wiem jak będzie...

W kłopocie jest także Piotr Marcola, brat pana Edmunda. Jego zabudowania znajdują się na skraju Śniatycz. Także zostały zdewastowane przez burzę.

- U mnie zerwało część dachu na stodole. Eternit pofrunął w pole i do sąsiada – opowiada pan Piotr. - Myślę, że moje straty to jakieś 8 tys. zł, może więcej. Wiele osób jest poszkodowanych. Ale najważniejsze, że nikt nie zginął i nie został ranny.
Jak informuje Andrzej Szozda, rzecznik PSP w Zamościu, miejscowi strażacy w poniedziałek interweniowali aż 23 razy (od godz. 3 do godz. 12).

Okazało się, że w Śniatyczach wicher zerwał dachy z jednego mieszkalnych i czterech stodół, a w sąsiednim Dubie – z budynku mieszkalnego. Z relacji miejscowych urzędników wynika także, że trzy budynki zostały także uszkodzone we wsi Kadłubiska. Natomiast w Sitnie jedna z miejscowych wiat została podniesiona przez wiatr i zepchnięta na samochód ciężarowy. Nadal trwa szacowanie strat.

W poniedziałek przed południem spotkaliśmy w Śniatyczach pracujących strażaków (zabezpieczali dachy, usuwali zwalone gałęzie i pnie drzew itd.) oraz kilka ich wozów bojowych. Na miejsce przybyła też Wiesława Sieńkowska, wójt gminy Komarów Osada. Nie pozostawiła rolników bez otuchy.

- Poszkodowani mieszkańcy mogą liczyć na naszą pomoc. Zrobimy co się da. Będziemy starać się także o wsparcie dla nich u wojewody lubelskiego – mówiła Wiesława Sieńkowska.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto