Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bunt młodzieży przeciwko „czerwonej sztampie”. Na Zamojszczyźnie działało wiele grup konspiracyjnych

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Halina Gallowa i Stefan Martyka w jednej ze scen sztuki "Mecz małżeński" wystawionej w Teatrze Miejskim Kameralnym w Częstochowie
Halina Gallowa i Stefan Martyka w jednej ze scen sztuki "Mecz małżeński" wystawionej w Teatrze Miejskim Kameralnym w Częstochowie Wikipedia
Na Zamojszczyźnie działały po II wojnie światowej setki młodych, antykomunistycznych konspiratorów. Bezpieka radziła sobie z tą patriotyczną młodzieżą bez kłopotu. Czasami sytuacja wymykała się im jednak spod kontroli. Tak było m.in. w przypadku zabójstwa Stefana Martyki, znanego spikera i PRL-owskiego celebryty.

„Niejaki Stefan Martyka, aktorzyna trzeciorzędny (…). Bydlę to włączało się przeważnie w czasie muzyki tanecznej, mówiąc: Tu Fala 49, tu Fala 49. Włączamy się. Po czym zaczynał opluwanie krajów imperialistycznych” — pisał Marek Hłasko w „Pięknych dwudziestoletnich”. „Przeważnie wsadzał szpilki w pupę Amerykanom, mówiąc o ich kretynizmie, bestialstwie, idiotyzmie i tego rodzaju rzeczach. Następnie kończył swą tyradę słowami: Wyłączamy się”.

Życie, pogrzeb – propaganda

Martyka pracował w warszawskim Teatrze Polskim (uważano go za prawą rękę Arnolda Szyfmana, dyrektora tej placówki). Był także m.in. dyrektorem Departamentu Teatrów w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Zasłynął jednak jako spiker radiowy propagandowej audycji „Fala 49” (jej zapowiedź przypominała wojskowy komunikat). Martyka nie tylko oczerniał mieszkańców zachodniej Europy, ale też krytykował podziemie niepodległościowe. Stał się symbolem kolaboracji i komunistycznego reżimu.

To wystarczyło. Wydano na niego wyrok śmierci. Mieli go wykonać 9 września 1951 r. młodzi członkowie podziemnej organizacji Ośrodek Krajowy — Kraj. Było ich czterech. Gdy zapukali do domu Martyki, otworzyła im gosposia. Bez przeszkód weszli do środka (podali się podobno za funkcjonariuszy UB). Najpierw pobili żonę spikera, potem dopadli Martykę. Jeden z przybyłych postrzelił go w głowę. Spiker zmarł, a konspiratorzy uciekli. Zamach wywołał wielkie wrażenie, wręcz panikę, w całym kraju. Spędzano ludzi na tzw. masówki. Domagano się na nich „jak najsurowszego” ukarania zbrodniarzy. Na pogrzeb spikera — który przerodził się w propagandowy wiec — przyszły tysiące osób. Natychmiast wszczęto też śledztwo. Ruszyła fala aresztowań przypadkowych ludzi, ofiar sąsiedzkich donosów…

Sytuacja zmieniła się, gdy aresztowano Krystynę Metzger z organizacji Krajowy Ośrodek — Kraj (uczestniczyła we włamaniu do mieszkania posła Hieronima Dobrowolskiego). Dzięki jej zeznaniom śledczy trafili m.in. na Zamojszczyznę, gdzie organizacja Kraj prężnie funkcjonowała. Działało tam także wiele innych młodzieżowych organizacji. Dlaczego nie podobał im się komunizm?

Związek Młodych Pederastów

Czerwona władza wydawała się straszna i… śmieszna. Uczniowie i studenci powtarzali zasłyszane anegdoty na temat „wyzwolicieli”, rysowali karykatury komunistycznych dygnitarzy, niszczyli ich portrety (np. Stalina) czy rozrzucali ulotki z antypaństwowymi hasłami. Parodiowali też oficjalne organizacje. Np. uczniowie tomaszowskiego Gimnazjum Ogólnokształcącego założyli pod koniec lat 40. ub. wieku… Związek Młodych Pederastów, którego status był wzorowany na dokumentach oficjalnej organizacji mającej ten sam skrót (chodzi o oficjalny, wzorowany na radzieckim Komsomole komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej, którego także byli członkami).

W latach 1944—1956 zaczęły powstawać też inne organizacje. Była to reakcja na zakaz funkcjonowania katolickich związków młodzieżowych (wydany przez władze w 1949 r.) oraz likwidację — jak to określono — samodzielności Związku Harcerstwa Polskiego (podporządkowano go ZMP). „Nie znalazłam odpowiedzi, dlaczego ideologia (harcerska) była zła, zgniła i zbutwiała” — dziwiła się Krystyna Stanecka ps. „Szaflarska”, członkini zamojskiej nielegalnej Szarej Braci (w Zamościu działały także inne organizacje młodzieżowe: Pirat, Samopomoc koleżeńska oraz Wolność, Równość i Niepodległość).

Wychowani w duchu patriotycznym i religijnym młodzi ludzie nie godzili się też na antykościelne działania władz i ZMP. Sprzeciwiali się zakłamywaniu historii Polski oraz m.in. prześladowaniom żołnierzy podziemia niepodległościowego. Innych zarzutów też nie brakowało. „Popatrzmy na rok 1939, Polska została zalana prawie cała przez Niemców, bolszewicy zamiast podać rękę, rozebrali Polskę na dwie części. Po tym dalej był Katyń” — czytamy w ulotce, wydanej przez działającą także w Hrubieszowie Polską Młodzież Walczącą. „Teraz (Sowieci) wyciągają do nas bratnią dłoń, po to by zagarnąć całą Polskę, bo ona im bardzo pachnie. Powiedzcie rodacy, czy oni mają być naszymi braćmi? Nie!!!”.

Banda Tarzana

„Wiara, niezawisłość, Wolność to hasła ludu chrześcijańskiego” — grzmieli w jednej ze swoich ulotek członkowie konspiracyjnej hrubieszowskiej Podziemnej Organizacji Młodzieży Polskiej „Precz z czerwonym terrorem! Precz z czerwonym reżimem! Nie damy z Polski utworzyć 17 republikę!” — czytamy w innej ulotce (pisownia oryginalna).

Młodzieżowe organizacje konspiracyjne wyrastały jak grzyby po deszczu. Ich nazwy brzmiały groźnie, przynajmniej według ich założycieli. Były to m.in. Związek Ewolucjonistów Wolności, Niepodległość lub Śmierć, Stalowi Polacy, Banda Tarzana, Narodowa Armia Wyzwoleńcza, Ruch Wyzwoleńczy Młodzieży Słowiańskiej czy np. Czarny Legion (w latach 1949—1952 na terenie woj. lubelskiego działały aż 72 regionalne komórki konspiracyjnych związków; w sumie UB wykryło w kraju po wojnie aż 103 takie stowarzyszenia).

Ich członkowie — w odpowiedzi na stalinowskie represje — stawali się coraz bardziej radykalni. Jednak młodych, nieudolnych konspiratorów szybko namierzała bezpieka. Kary były dotkliwe. W 1949 r. w Zamościu aresztowano np. kilkunastu członków Szarej Braci (byli to głownie uczniowie PLSP). Edmund Winiarski ps. „Wrzos” został skazany na trzy lata więzienia, a Krystyna Stanecka na półtora roku (byli założycielami organizacji). Członków hrubieszowskiej Polskiej Młodzieży Walczącej zatrzymano w 1950 r. Jerzy Wachowski, Andrzej Cyprys i Jerzy Szadowski zostali skazani na karę ośmiu lat pozbawienia wolności, natomiast Józef Borzęcki i Zygmunt Urbaniak z hrubieszowskiej Podziemnej Organizacji Młodzieży Polskiej na dziesięć lat więzienia, a Bronisław Sarzyński — na 12 lat pozbawienia wolności. Proces gonił proces.

„Nigdzie nie stwierdzono kontaktów z politycznymi ośrodkami podziemia w kraju (na wolności było wówczas np. wielu partyzantów WiN), względnie za granicą” — czytamy w jednym z ubeckich raportów z 1949 r.

Szumne nazwy i… zdrajca?

Urząd Bezpieczeństwa stworzył analizę „składu społecznego” konspiracyjnych organizacji młodzieżowych. Zatrzymano 1 052 członków (993 chłopców i 59 dziewcząt). 47 proc. z nich pochodziło z rodzin robotniczych, 26 proc. z chłopskich, a 8 proc. z „mieszczańskich”. Mieli od 16 do 20 lat (4,6 proc. zatrzymanych nie ukończyło 16 lat). Byli to głównie uczniowie szkół średnich.

„Już w momencie powstania (związku) przyjmują szumne nazwy, pseudonimy, składają przysięgi, przystępują do wyrobienia pieczęci. W wielu przypadkach wydają legitymacje” — stwierdził badający problem organizacji młodzieżowych pracownik Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. I podsumował: „Niski poziom konspiracji, bardzo prymitywny i łatwy do rozszyfrowania”'

Nie wszystkie młodzieżowe organizacje miały charakter lokalny. UB długo nie mogła uporać się z Ośrodkiem Krajowym — Kraj. Dlaczego? Ta organizacja powstała w Warszawie, ale działała niemal w całej Polsce. Jej założycielem i dowódcą był Zenon Sobota vel Tomaszewski ps. „Jan”, „Anka”, „Świda”.

To była dziwna postać. Podczas niemieckiej okupacji (od 1940 r.) działał w Związku Walki Zbrojnej na Rzeszowszczyźnie. W 1943 r. został szefem rejonu Kedywu (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej AK) w Rzeszowie. W nocy z 5 na 6 sierpnia 1943 r. dowodzony przez niego oddział uwolnił 180 więźniów z więzienia w Jaśle. Gdy wojska sowieckie wkroczyły do Rzeszowa, Sobota został aresztowany przez NKWD. Zdecydował się na współpracę. Oddał Sowietom m.in. archiwum rzeszowskiego AK, wydawał też dotychczasowych współpracowników. Musiał jednak wyjechać z Rzeszowa (obawiał się zemsty podziemia). Mianowano go starostą w Będzinie na Górnym Śląsku, a potem — m.in. wiceprezydentem Katowic (używał wówczas nazwiska Tomaszewski). Zajmował się m.in. rozpracowywaniem siatki Okręgu Katowickiego Zrzeszenia WiN.

2 marca 1948 r. Sobota został zatrzymany przez funkcjonariuszy UB. Zarzucano mu „podejrzane interesy finansowe”. Uciekł. Jak do tego doszło? Według ubeckiej służbowej notatki miał go konwojować do aresztu tylko jeden strażnik. Sobocie udało się „zmylić jego czujność”. Tyle. Znowu trafił do konspiracji...

Wykolejony pociąg z NRD

Sobota radził sobie świetnie. W krótkim czasie stworzył nową organizację podziemną. Członkami Kraju była głównie młodzież. Organizacja podzielona została na tzw. komórki, które mieściły się w Lublinie, Katowicach, Poznaniu, Krośnie, Wrocławiu, Gdyni, Wielączy i Zwierzyńcu. W organizacji obowiązywała struktura trójkowa. Ze względów konspiracyjnych poszczególne trójki nie znały się.

W skład warszawskiej komórki o kryptonimie „Zośka” wchodził m.in. pochodzący ze Szczebrzeszyna Tadeusz Klukowski ps. „Krzysztof” (przybrany syna Zygmunta Klukowskiego, lekarza, kronikarza i społecznika ze Szczebrzeszyna), a organizatorem grupy gdańskiej (kryptonim „Grusza”) był pochodzący z Wielączy Bogumił Olszewski. Nie walczyli tylko za pomocą ulotek i haseł. Organizowali akcje rewizyjne oraz rozbrajali milicjantów. Do komórki Kraju w Wielączy należał m.in. Roman Kuron. Był on uczniem Państwowej Szkoły Przemysłowej w Zamościu. Po latach wspominał:

— W 1950 r. w Wielączy zawiązała się komórka organizacji Kraj. Należało do niej kilkanaście osób. Zorganizowano nas w dwie grupy: młodych i starych — mówił. — Znalazłem się w pionie młodszych, którego dowódcą był Alfred Hałasa. Mieliśmy sporo broni: pistoletów, granatów. Nigdy ich nie używaliśmy. W akcji byłem tylko raz. Wysłano mnie do Warszawy. Miałem osłaniać napad na posła Dobrowolskiego (mieszkał w domu przy ul. Słowackiego 13). Chodziło o jakieś dokumenty. To była wpadka. Nasza łączniczka Krystyna Metzger została wcześniej złapana przez UB. Musieliśmy się wycofać.

W kwietniu 1952 r. grupa dowodzona przez Klukowskiego wykoleiła w okolicach Płochocimia NRD-owski pociąg relacji Moskwa — Berlin (rozkręcili szyny). Podejrzewano ich także o próbę wysadzenia w powietrze pomnika Dzierżyńskiego w Warszawie oraz masztu radiowego w Raszynie.

Opinię publiczną poruszył tak naprawdę dopiero wyrok wykonany na spikerze Stefanie Martyce. Miarka się przebrała. W lipcu 1952 r. bezpieka rozpoczęła aresztowania członków Kraju. Do więzienia trafiło ok. 100 osób. Posypały się wyroki śmierci. W więzieniu na warszawskim Mokotowie za działalność w tej organizacji stracono: Tadeusza Klukowskiego, Ryszarda Cieślaka, Tadeusza Kowalczyka, Wiesława Śliwińskiego i Bogusława Pietrkiewicza (czterej ostatni wykonali wyrok na Martyce).

Obława na Tomaszewskiego

W Wielączy aresztowania rozpoczęły się latem 1952 r. Wyłapano wtedy w tej wsi niemal wszystkich członków Kraju. „Ktoś z naszych sypnął. Mnie ubecy dopadli w domu” — wspominał potem Roman Kuron. „Wywlekli do stodoły i bili. Potem zostałem zabrany na Rakowiecką do Warszawy. Wlepili mi 12 lat. Odsiedziałem 5 lat i 3 miesiące”.

W czerwcu 1952 r. r. łączniczką Kraju, pod pseudonimem „Hanka”, została 21-letnia Izabela Gajewska ze Zwierzyńca (wówczas używała panieńskiego nazwiska Bakońska). Dlaczego przyłączyła się do tajnej organizacji?

„Po wojnie zaczęły się aresztowania żołnierzy AK. Wsadzano ich do obozów NKWD i UB, zsyłano na Sybir” — wspominała w 2004 r. „To byli nasi sąsiedzi, bracia. Mieliśmy dość ich opłakiwania, bełkotu o przyjaźni z ZSRR, pomników Stalina, czerwonych flag”.

W nocy z 1 na 2 lipca 1952 r. przy ul. Browarnej w Zwierzyńcu (w zabudowaniach rodziny Kurzępów) w milicycjno-ubeckiej obławie zginął major Sobota, dowódca Kraju. Jak do tego doszło?

„1 lipca wyszłam po Tomaszewskiego na dworzec kolejowy w Zwierzyńcu. Pamiętam, że był dziwnie ubrany. Choć było gorąco, miał na sobie gruby sweter i jesienny płaszcz” — wspominała Izabela Gajewska. „Zaprowadziłam go nad staw Echo, gdzie spotkał się z Jerzym Kurzępą. Jurek zabrał go na nocleg do szopy przy Browarnej. Wróciłam do domu. W nocy otoczono szopę. Kurzępę schwytano, a Tomaszewski bronił się do ostatniego naboju…”.

Tej nocy oraz następnego dnia w Zwierzyńcu aresztowano kilkanaście osób. Zawieziono ich do PUBP w Zamościu. „Hanka” została zamknięta w pomieszczeniu, nad którym była centrala telefoniczna. Podsłuchała, że przyjęto meldunek o wylądowaniu samolotu na lotnisku w Mokrem i wyjeździe ze szpitala karetki. Podejrzewała, że samolot przyleciał po rannego Jana Tomaszewskiego. W rzeczywistości samolot zabrał do szpitala ciężko rannego w czasie akcji milicjanta. Izabela Bakońska została 17 października skazana przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na 12 lat pozbawienia wolności.

„Zabrano mi moje najlepsze lata i kawał dorosłego życia” — mówiła z żalem Izabela Gajewska.

Bunt młodzieży przyniósł jednak skutek. „Już w 1954 r. władze partyjno-państwowe zdały sobie sprawę z fiaska dotychczasowego modelu wychowawczego” — pisał historyk Jacek Witold Wołoszyn. „Jednym ze sposobów reagowania młodzieży — w tym zetempowców — na narzucone schematy myślowe była ich całkowita negacja oraz postępowanie, które właściwie wymykało się obowiązującej sztampie”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto