Niedźwiedzie ślady znalazł 3 lutego w okolicach Zwierzyńca Wojciech Paluch, młody pasjonat przyrody, który wybrał się na wędrówkę ze swoją dziewczyną:
- Często chodzimy na takie wycieczki. Tego dnia szukaliśmy raczej śladów wilków, bo słyszeliśmy, że pojawiły się w okolicy. Gdy zobaczyliśmy te ślady, na początku żartowaliśmy się, że to Yeti – opowiada Wojtek Paluch – Nie mogliśmy zrozumieć skąd tutaj takie ślady. Poszliśmy do domu i zacząłem szukać informacji w Internecie. Wszystko wskazywało na to, że to naprawdę niedźwiedź brunatny.
Odkrywca przyznaje, że w takiej chwili człowiek sam nie wie czy wierzyć własnym zmysłom, ale ostatecznie para uzbroiła się w miarkę i petardy i, mimo lekkiego strachu, wróciła na miejsce. Młodzi ludzie udokumentowali znalezisko i wysłali maila do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Pracownicy RPN zareagowali jednak dopiero po kilku dniach. Dlaczego? - Nasz pracownik pomyślał, że to dowcip jego znajomych – przyznaje Andrzej Tittenbrum z RPN.
- Korespondowałem z jedną osobą, która przekonywała mnie, że to zdjęcie z Bieszczad. Ja z kolei upierałem się, że jednak z okolic Zwierzyńca – relacjonuje Wojciech Paluch – Mam niezbyt dobry zwyczaj niepodpisywania maili. Tutaj mógł leżeć problem.
Ostatecznie w parku dowiedzieli się o znalezisku od leśniczego z którym wcześniej rozmawiał Wojciech Paluch. 9 lutego leśnicy i młody odkrywca ruszyli w poszukiwania niedźwiedzia. Misia nie zobaczyli, ale 10 lutego Andrzej Tittenbrum znalazł kolejne ślady:
- Zobaczyłem ciąg tropów 7 kilometrów na południe od wsi Niedzieliska, czyli kilka kilometrów od pierwszego miejsca, gdzie zauważono ślady. Niedźwiedź prawdopodobnie zostawił oba tropy tej samej nocy. Niestety trudno ocenić gdzie poszedł, bo przyszły roztopy i ślady zniknęły – mówi Andrzej Tittenbrum.
Specjaliści z RPN nie mają wątpliwości co do tego, że ślady należą do niedźwiedzia brunatnego. To pierwszy w historii udokumentowany ślad misia na naszych terenach. Ostatnia wzmianka o brunatnym drapieżniku na na Roztoczu pochodzi z XVIII wieku. Niedźwiedź miał być wtedy zastrzelony koło Panasówki, ale to raczej legenda niż fakt. Co przyciągnęło go teraz na Roztocze? – Podejrzewam, że to jest młody samiec a młode samce różnych gatunków mają tendencję do włóczenia się – mówi pracownik RPN.
Teorie na to skąd przybył miś są dwie. Jedna wersja zakłada, że przyszedł z Bieszczad. Drapieżniki potrafią pokonać dziennie kilkadziesiąt kilometrów, więc taka wycieczka nie byłaby teoretycznie problemem. Druga wersja jest taka, że miś uciekł. Komu? – Może z cyrku a może z jakiejś wędrownej grupy tanecznej na Ukrainie, które niekiedy wciąż jeżdżą z niedźwiedziami… - zastanawia się Tittenbrum.
Niedźwiedzie brunatne to wyjątkowo okazałe zwierzęta. W pozycji wyprostowanej mogą mieć nawet do 3 metrów wysokości a ich waga waha się od 200 do 800 kilogramów. W Polsce występują w Tatrach i Bieszczadach – w sumie jest ich niemal setka. Gdy spotkacie w roztoczańskim lesie takiego misia, nie uciekajcie na drzewo ani nie udawajcie martwych: - Nic z tych rzeczy. Bardzo spokojnie odwracamy się i odchodzimy – radzą przyrodnicy.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?